czwartek, 9 czerwca 2011

Makijaż ślubny - Marta w zieleni

Moja kolejna propozycja z cyklu stylizacje ślubne do gazety " Makijaże i fryzury do ślubu". Twarzy użyczyła moja dobra kumpela Marta:) Kolorystyka makijażu utrzymana w złocie i zieleni. Panna Młoda prezentowała się tak :

Bubel story - czyli co się u mnie nie sprawdziło

W mojej kosmetyczce chyba jest więcej kosmetyków które albo się mega nie sprawdziły albo są po prostu nijakie czyli nie robią nic.
Oto kosmetyki z kategorii pielęgnacyjnej na których bardzo się zawiodłam.

Płyn micelarny firmy AA służący do demakijażu oczu jak i twarzy. Na zakup tego produktu skusiła mnie cena w Superpharm kosztował jakieś 9.90 zł za 250 ml. Kosmetyk w swoim składzie zawiera same dobrodziejstwa typu Algi z wód Antarktyki, kwas hialuronowy, alantoinę i d-pantenol. Brzmi to wszystko super i jakże obiecująco. Jeżeli już przejdziemy do czynów, czyli oczyszczenia swojej twarzy z makijażu zaczynają się schody. Po pierwsze kosmetyk nie radzi sobie ze zmywaniem tuszu z rzęs, czy też podkładu. Po drugie pozostawia na skórze uczucie jakby się miało mydło na twarzy. Na zmycie makijażu trzeba zużyć z 15 płatków kosmetycznych a i tak cały czas ma się uczucie lepkości na twarzy i wrażenie niezbyt dokładnie zmytego makijażu. Efektu nawilżania nie czułam. Ogólnie kosmetyk bubel szkoda kasy!


Drugim pielęgnacyjnym bublem okazała się Perfecta mama z Dax Cosmetics ( Intensywny preparat przeciw rozstępom). Miał zapobiegać rozstępom, zredukować istniejące, i zwiększyć elastyczność skóry. Ogólnie preparat ten z powyżej wymienionych zadań nie wywiązał się z żadnego. Będąc w ciąży strasznie chciałam uniknąć rozstępów na brzuchu, także dzielnie się smarowałam od 4 miesiąca tak jest wskazane na opakowaniu. Zaznaczam, że w czasie ciąży przybyło mi 11 kg więc mieściłam się w standardach. Plusem jest miły zapach i jedynie wrażenie że się robi coś dobrego dla swojego ciała.
Koszt to ok 25 zł za 150ml więc przy smarowaniu 2 x dziennie mało wydajny.

Trzeci kosmetyk to krem do stóp na pękające pięty z Ziaji. koszt to ok 6 zł za 60 ml. Głównym zadaniem tego kremu jest regeneracja skóry oraz przeciwdziałanie pękającym stopom. Niestety efekt nawilżenia jest tylko chwilowy. Dosłownie po 5 minutach trzeba nałożyć kolejną warstwę kremu. Ogólnie kiepski krem do stóp który nic z nimi nie robi. Zdecydowanie nie polecam.

Przedstawiam także moje buble z kolorówki:
W czołówce plasuje się brązujący puder w kompakcie z firmy Essence odcień 01 Bronzing Queen. Jak dla mnie jedynym plusem tego kosmetyku jest jego cena za 11 g zapłacimy ok 15 zł. Kosmetyk ten posiada  za bardzo widoczny brokat. Na twarzy nie wygląda to zbyt ładnie, przynajmniej ja nie jestem fanką brokatowych drobin. Bronzer na pewno nie nadaje się do przyciemniania twarzy, tym bardziej do konturowania. Ja go wykorzystuje tylko na dekolt i ramiona. Ogólnie tragedii nie ma ale jakoś mnie nie zachwycił.

Kolejnym kosmetykiem jest zachwalany na wizażu oraz YT tusz do rzęs firmy Maybelline The Colossal Volum Express 100% black. Cena około 23 zł. Ponieważ jestem posiadaczkom krótkich rzęs, które są niezbyt widoczne szukam tuszu wydłużającego, ale skuszona pochlebnymi opiniami na temat tego produktu zakupiłam go w jakiejś promocji cenowej. Tusz jest w kolorze czarnym i faktycznie kolor taki jest co ma u mnie plusa. No, ale na tym plusie koniec ponieważ tusz, niestety osypuje się koszmarnie i skleja rzęsy i pozostawia nieestetyczne grudki, co dla mnie jest najgorszą wadą tuszy do rzęs. Jak na razie nie znalazłam takiego który by idealnie rozczesywał rzęsy i nie osypywał się , więc tak znacie taki to byłabym wdzięczna za sugestie. Żadnego spektakularnego efektu na rzęsach nie zauważyłam dlatego kosmetyk dla mnie jest bubelkiem.

Czas na kosmetyczką porażkę nr 3 będzie to Catrice Perfect Adapt Concealer. Jest to korektor pod oczy, który ma pokrywać zmarszczki oraz nadawać promienny wygląd naszej skórze pod oczami, poprzez składniki które odbijają światło. Posiadam go w kolorze 020 natural beige, cena ok 14 zł . Konsystencja kosmetyku jest bardzo gęsta, co nie pozwala na idealnie wtopienie się go w delikatną skórę wokół oczu. Poza tym, przy każdej próbie nakładania produkt zamiast się wchłaniać, po prostu  roluje się i pozostawia nieestetyczne grudki na skórze. Niestety, nie kryje bo nałożenie go graniczy z cudem, efektu promiennego spojrzenia nie należy się spodziewać. Opakowanie też pozostawia wiele do życzenia gdyż trzeba się ponakręcać aby coś nam wypłynęło, Jak dla mnie kosmetyk porażka ląduje w koszu:(
Jeżeli znacie fajny godny polecenia korektor pod oczy piszcie:)

piątek, 3 czerwca 2011

Essence of beauty - czyli tanie rozwiązanie z kolorówki:)

Zachęcona dobrymi opiniami na temat tej marki zakupiłam kilka produktów by je przetestować. Essence jest dosyć ciężko zdobyć, ponieważ marka ta znajduję się w niewielu drogeriach. Ja ją znalazłam w Naturze, w niektórych perfumeriach Douglas i w nowo otwartej sieci drogerii przez Biedronkę Hebe. Za co lubię Essence? za to że ma całkiem niezłe kosmetyki jakościowo w niskich cenach i jest to marka która ma u mnie dużego plusa, ponieważ nie prowadzi badań na zwierzętach:)
Zatem przejdę do rzeczy. Oto produkty które posiadam w swojej kosmetyczce:)



Pierwszym produktem, który mogę polecić z czystym sumieniem jest żelowy eyeliner. Wcześniej miałam eyeliner z Inglota , który moim zdaniem jest totalnym bublem. Bardzo ciężko się nim robi kreski jest tępy w swojej konsystencji i bardzo szybko wysycha . Eyeliner z essense jest jego całkowitym przeciwieństwem. Po długich poszukiwaniach czarnego eyelinera poddałam się i kupiłam ciemny brąz kolor 02 London Baby. Czarny totalnie jest wymieciony z półek.
Na plus:
- jest kremowy przez co się fantastycznie maluje kreski
- nie kruszy się
- utrzymuje się długo na powiece
- kolor nie blednie
- cena ok 12 zł

Minus:
- jednym minusem jaki znalazłam to jego dostępność, ja szukałam koloru czarnego już od miesiąca i niestety zawsze był jego deficyt
- trzeba się nauczyć brać eyeliner z umiarem, bo można przesadzić, pędzel wchodzi w niego jak w masło:)
- mały wybór kolorów widziałam tylko czarny, brązowy oraz granatowy
UWAGA: eyeliner jedynie dobrze się trzyma położony na bazę. Raz miałam bez bazy i szybko się odbił na mojej powiece.

Kolejnym produktem który posiadam w swojej kolekcji jest błyszczyk Sun club kolor Sunkiss Coral

Na plus:
- bardzo ładny świetlisty kolor
- miły zapach karmelu
- nie klei się
- nie waży na ustach 
- rewelacyjna cena ok 9 zł

minus:
- dosyć kiepskie opakowanie , posiadam błyszczyk od 2 tygodni a już napisy schodzą
- niestety jest dosyć nietrwały, góra utrzymuje się do 2 h bez poprawki

Posiadam także w swojej kolekcji tusz Multi Action w czarnym kolorze.
Ogólnie jakoś na początku nie byłam do niego przekonana, ale po kilku próbach udało się i jestem w stanie sobie nim całkiem nieźle wytuszować rzęsy.
Trzeba na początku powiedzieć, że posiadam rzęsy krótki i mało widoczne także szukam tuszu który je wydłuży i podkręci.
Do makijażu dziennego sprawdza się całkiem nieźle, rzęsy są ładnie podkreślone, lekko wydłużone, ale szału nie ma.
Ogólnie jak za cenę ok 12 zł, całkiem niezły tusz.
Plusy:
- nie osypuje się
- głęboka czerń
- ładnie podkreśla rzęsy
- nie odbija się
- łatwo się do zmywa

Minusy:
- jak dla mnie trochę kiczowate opakowanie
- trzeba się do niego przekonać bo efekt za pierwszym razem mnie rozczarował

A jakie Wy macie ulubione kosmetyki z Essence?