wtorek, 26 lutego 2013

Nie trafione a polecone - czyli moje buble

Chyba każda z nas tak ma, że jak słyszy się wszędzie że coś jest super i się świetnie u kogoś sprawdza, od razu taka perspektywa idealnego kosmetyku przemawia do nas. Biegniemy do drogerii czy też perfumerii i kupujemy produkty marząc, że spełnią nasze oczekiwania. Tym bardziej jesteśmy zawiedzione kiedy się jednak okazuje, że kosmetyk który jest ulubieńcem wielu innych u nas okazuje się bublem.
Tak oto powstała moja lista kosmetyków, które kupiłam pod wpływem YT czy też innych recenzji  bloggerek a okazały się nietrafione.

Uwaga jest to moja subiektywna ocena:)

1. Vichy , Normaderm, żel głęboko nawilżający
Jako, że posiadam skórę mieszaną, ze skłonnością do zaskórników, wydawać by się mogło, że będzie to idealny kosmetyk pielęgnacyjny do mojej twarzy. Mega duży plus daje mu za wydajność mam 400 ml i zużywam go już od roku i nadal końca nie widać. Faktycznie oczyszcza twarz al jak dla mnie za bardzo ją przesusza i daje uczucie bardzo ściągniętej skóry. Nie zauważyłam też aby moja cera zaczęła się mniej świecić, czy też żeby pory się zmniejszyły. Ogólnie działa tak samo jak inne drogeryjne żele, po prostu zwykły żel. Na plus jest jego opakowanie z pompką oraz wydajność produktu.



2. Żelowa kredka do oczu marki Avon SuperShock cena ok. 25 zł
poszukiwałam idealnej kredki w kolorze czarnym, która nie będzie się rozmazywać odbijać i będzie się trzymać cały dzień na powiece. Kredka została mi polecona przez moją znajomą wizażystkę,ale też sporo osób na YT ją poleca i zachwala. Biorąc pod uwagę stosunkowo niską cenę uznałam, że można zaryzykować. Tak stałam się szczęśliwą posiadaczką rozsławionej kredki do oczu. Niestety kredka na moich "tłustych" powiekach z bazą czy też bez bazy się w ogóle nie trzyma okropnie się odbija , ogólnie robi to czego nie powinna robić. Generalnie gwarantowane oko pandy, u mnie sie nie sprawdziła, nigdy więcej jej nie kupię a tą sprzedaję na allegro.



3. Puder prasowany redukujący zaczerwienienia firmy Clinique redness solutions-
cena w Sephorze 160 zł cena w outlecie Estee Lauder gdzie ją zakupiłam 80 zł
Puder miał mi służyć do matowienia mojej lekko zaczerwienionej skóry w szczególności w okolicach nosa i policzków. Skuszona recenzją Katosu postanowiłam go wypróbować. Niestety mega rozczarowanie. Produkt matowi na góra 2 h potem zaczynałam się świecić niemiłosiernie jak latarnia. Ogólnie maskował  zaczerwienienia ale tylko na kilka chwil, szybko się ścierał i nie wyglądał zbyt estetycznie na mojej mieszanej cerze, podkreślał suche skórki. Może lepiej sprawdzi się produkt na cerze normalnej, ale na pewno nie na mieszanej i tłustej.



4. Z kategorii pudrów drogeryjnych skusiła się też na  sypki puder marki Manhattan, Soft Mat - cena ok. 30 zł ja zakupiłam ze zniżką w Rossmanie za 18 zł.
mimo swojej niskiej ceny nie zbyt mnie zachwycił, chociaż wiem że ma swoich miłośników. Ogólnie puder matuje też na krótko, u mnie po godzinie już zaczyna się świecić:( podkreśla rozszerzone pory.





5. Urban Decay- baza pod cienie
bazę miniaturkę otrzymałam już dawno temu w palecie Urban Decay Naked.

po pierwsze kiepskie opakowanie, jak widać szybko starły się napisy i ogólnie mało estetycznie to wygląda, poza tym ciężko już pod sam koniec było wydobywać z tej tubki bazę. Baza sama w sobie jak dla za bardzo kremowa co powodowało, że cienie na niej trzymały się stosunkowo krótko jakieś 3 h. Co jeszcze bardziej rozczarowuje to baza powodowała po prostu nieestetyczne rolowanie się cieni na powiece. Czułam sie w niej tak samo kiepsko jak i bez użycia bazy pod cienie, bo tak samo moje powieki wyglądały. Ogólnie bardzo duże oczekiwania miałam  względem tej bazy a okazała się mega bublem. Podkreślam że nie sprawdziła sie na moich " tłustych" powiekach. Na normalnych które nie mają takiego problemu pewnie będzie dobryą bazą. Myślę, jednak że znajdzie się o wiele tańszy jej odpowiednik.

5. Teraz kilka produktów z Benefit, którymi zachwyca się cały świat wizażowy a u mnie znowu marudzenie;)
Benefitowa trójka


a) rozsławiony rozświetalcz High Beam
 jak tylko go zobaczyłam musiałam go mieć, śnił mi się po nocach marzyłam o pięknym naturalnym efekcie rozświetlenia bez drobinek brokatowych. Kiedy był dodatkiem w gazecie w UK, poprosiłam moją znajomą o zakupienie go. Jak go otrzymałam byłam zachwycona, że będę mogła go wypróbować na swojej twarzy i zobaczyć jak faktycznie wygląda. Tak oto rozświetalcz w płynie bardzo fajnie się nakłada, idealnie stapia się z cerą, daje ładny naturalny glow, no po prostu wszystko to czego oczekiwałam. Kiedy po 2 h zajrzałam do lusterka zastanawiałam się gdzie ten glow zniknął???? bo już był prawie nie widoczny, jakby został wessany przez moją skórę i tak oto czar prysnął. Ufff jak dobrze, że się nie skusiłam na pełnowymiarowy kosmetyk.


b) korektor pod oczy Erase paste kolor 2 medium
jego zadanie to ładnie kryć oraz rozświetlać skórę pod oczami.
Jak dla mnie nie rozświetla , ale dobrze kryje. Jest kremowy i ma gęstą konsystencję, przez co niestety produkt zbiera się w załamaniach i jeszcze bardziej je podkreśla co mi niestety nie pasuje. Próbowałam się z nim na różne sposoby i niestety za każdym razem było tak samo.Dodatkowo mało higieniczne opakowanie, produkt trzeba wydobywać palcem. Wiem, że w pełnowymiarowym jest dołączona szpatułka.

c) róż w płynie posietint 
kosmetyk przeznaczony do policzków oraz jako błyszczyk do ust.
Ogólnie bardzo ładny kolor landrynkowo różowy i to jak dla mnie jedyny plus kosmetyku. Nakładanie go to jakaś tragedia, nakładanie kropkowe na policzki powoduje powstanie  poprostu kropek których nie da się rozsmarować, nakładanie z ręki powoduje, że produkt zostaje na ręce i jest go bardzo ciężko z tego miejsca usunąć. Trzeba nim szybko pracować bo zastyga bardzooo szybko, przez co można sobie w łatwy sposób narobić plamy na twarzy, kiedy uda nam się go już nałożyć jest po prostu mało widoczny.
Natomiast jeżeli nałożymy kosmetyk na usta to mamy gwarantowane, że nam je po prostu wysuszy. Na dodatek ma ohydny chemiczny zapach i wcale nie mam ochoty go mieć na ustach.

A Wy macie kosmetyki które są uznawane za must have a okazały sie u was bublami?

środa, 6 lutego 2013

Szybka zupa z soczewicy

Od kiedy poznałam ten przepis czyli niespełna miesiąc temu nie wierzyłam, że soczewica może być taka pyszna i łatwa w przygotowaniu. Soczewica zawiera wszelkie dobrodziejstwa niezbędne w zdrowym odżywianiu czyli, białko, błonnik, potas, żelazo. Zatem warto ją wprowadzić do swojej kuchni.
Także zapraszam Was do zrobienia pysznej sycącej zupy.

A oto przepis:
  1. na rozgrzanym oleju przysmażamy jedną cebulę aby się zeszkliła
  2. dodajemy do cebuli 2 ząbki czosnku oraz przyprawy 1/2 łyżeczki curry, 1/2 łyżeczki cynamonu, 1/2 łyżeczki startego świeżego lub suszonego imbiru, szczypta chili i pół łyżeczki soli, prażymy wszystko mieszając ok. 30 sek
  3. do mieszanki przypraw, cebuli i czosnku dodajemy pokrojone pomidory z puszki wraz z sokiem z pomidorów i wszystko mieszamy
  4. w końcu magiczny składnik czyli soczewica wsypujemy 1 szklankę czerwonej soczewicy
  5. dolewamy 1,5 l wody i gotujemy wszystko przez ok.25 minut
Zupę podajemy z grzankami, oczywiście najlepiej świeżo zrobionymi na oliwie, ja wykorzystałam chleb z suszonymi pomidorami który mi troszkę zsechł idealnie nadawał się na grzanki:).
Zupa jest lepsza kiedy trochę ostygnie i składniki ze sobą się zmieszają czyli na drugi dzień;)
To zachęcam do wypróbowania.


Inspiracja na zupę zaczerpnięta ze strony http://www.vegavani.com